Cześć,
Od kilku miesięcy nie grałem w ogóle na Gitarze Elektrycznej, jedynie ją stroiłem co jakiś czas. Leżakowała w trumnie. Teraz gdy ją podłączyłem, przetwornik od mostka, w ogóle nie wydawał żadnego dźwięku, a przetwornik przy gryfie grał normalnie. Kombinowałem z przełączaniem w te i wewte i po 15 minutach grania, wszystkie przetowrniki/przełącznik działją/a prawidłowo.
*rozwinięcie
__Na pierwszą gitarę wybrałem Epiphone LP Custom Plus. Z czasem dorobiłem trochę grosza i kupiłem Fujigen'a LP Clasic. Epi odstawiłem do case'a. Po połowie roku postanowiłem wystawić Epi na Allegro, ale jak podłączyłem do wzmacniacza, to coś mi nie pasowało, dokładnie miałem to samo co teraz z Fuji. No, ale wtedy myślałem, że to wina chińskiej Epi etc. więc zostawiłem w trumience. Szmelcu przecie nie będę sprzedawać.
Tak się zdarzyło, że w ogóle przestałem grać i ukochanego Fujigen'a odstawiłem do trumienki, co jakiś czas, a dokładniej co tydzień, stroiłem obie gitary.
Ostatnio mam wolne i podłączyłem [Fuji] do piecyka... Przeogromnie się zdziwiłem. Przecież to te same symptomy co stary Epi, co jest do diaska? Pograłem i tak jak wcześniej napisałem po 15 minutach Elektryk śmiga. Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje? Przecież przechowywałem w idealnych warunkach, dostrajałem struny co czas, no niby wszystko elegancko...
Czy to usterka, a może to jest normalne?